
Miłośnicy twierdzą, że jeśli ktoś nie siedział za jego sterami, to nie jest prawdziwym kierowcą. Z kolei ci, co mało entuzjastycznie reagują na Malucha, mówią że największą prędkość rozwija jedynie w dwóch przypadkach: gdy się go holuje oraz w momencie spadania z urwiska.
Jednak prawda jest taka, że pomimo ciętych żarcików, Małego Fiata kochają wszyscy. Dokładnie 40 lat temu, 6 czerwca 1973 roku, rozpoczęła się produkcja tego sympatycznego autka, a z taśmy zjechał pierwszy egzemplarz.
Maluchami jeździła cała Polska. To prawdziwy symbol ostatnich dekad XX wieku. Do dziś samochodzik budzi żywe reakcje, gdziekolwiek się pojawi. To podwozie doczekało się też wielu różnych modyfikacji. Zmodernizowany Fiacik odnajdował się w wielu różnych gałęziach przemysłu – nawet w wojsku!
Produkcja trwała do roku 2000. W sumie powstało ponad 4,5 miliona sztuk Małych Fiatów, z czego prawie 3,5 miliona zbudowano w Polsce. Pierwszy polski Maluch kosztował 69 tys. złotych, przy średnich zarobkach na poziomie ok. 3,5 tys. Polskie auta były eksportowane do wielu krajów na świecie, m.in. do Jugosławii, Chin, Czechosłowacji, Nowej Zelandii i Australii.
Oprócz standardowego modelu 126p oraz jego późniejszej wersji – Bis – konstruowane były prototypowe pojazdy na bazie Malucha. Jednym z nich był model o przydomku Bombel – było to auto w wersji dostawczej z zamontowaną skrzynią ładunkową. Oprócz tego były też wersje Kombi, Long, czy tez Cabrio. Innym ciekawym modelem, o którym trzeba wspomnieć był Pingwin. Ten pojazd wyposażono w zbiornik na farbę, sprężarkę i pistolety natryskowe – służył do malowania pasów na drogach.
Żeby na własne oczy zobaczyć rozmaite wcielenia popularnego Malucha, polecamy wizytę w szczecińskim Muzeum Techniki i Komunikacji. Wśród eksponatów można znaleźć terenową wersję Fiata 126p oraz LPT (Lekki Pojazd Terenowy). To pojazd wojskowy, który mógł pokonywać strome wzniesienia, a wersja Amfibia była wyposażona też w śrubę do pływania. Było tu miejsce dla kierowcy i dwie poprzeczne ławki, które mogły pomieścić w sumie 6 osób.
Inną perełką Zajezdni Sztuki jest Wszędołaz - to wcielenie malucha również potrafiło pływać. Jednak zamiast kół zostało wyposażone w gąsienice. Zdjęcia znajdziecie w minigalerii: