Baszta Panieńska (zwana też Basztą Siedmiu Płaszczy) jest pozostałością po wzniesionych tutaj w średniowieczu fortyfikacjach – 2,5 km murów i ponad 20 strażnic otaczało dawne zabudowania Szczecina. Do środka prowadziło też siedem bram, w tym Brama Panieńska, od której omawiana budowla wzięła swoją nazwę.
Strażnica prawdopodobnie powstała jeszcze przed 1462 rokiem. Cylindryczna wieża ma 9 metrów średnicy zewnętrznej i posiada trzy poziomy. Kondygnacje piwniczna i parterowa mają ponad 4 metry wysokości. „Piętro” jest niższe – mierzy 2,5 metra.
Budowla nie została wyburzona, kiedy miasto zdobyli Prusacy. Zamiast niszczyć, gęsto obstawiono ją kamienicami, przez co wpisała się w mieszkalną przestrzeń Szczecina. W 1850 roku, kiedy na jej szczycie dobudowane zostały mieszkania, baszta stała się oficyną budynku przy ul. Panieńskiej 910.
Taki stan rzeczy utrzymał się do końca II wojny światowej. Wieża ucierpiała dopiero podczas bombardowań z kwietnia 1944 roku. Dwadzieścia lat musiała czekać na odbudowę. Jej szczyt został zwieńczony charakterystycznymi dla architektury obronnej blankami oraz nakryty spiczastym hełmem. W ten sposób całość odzyskała swój dawny kształt.
Z basztą wiąże się też legenda:
Książę Bogusław X miał wyruszyć na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Zakupiono więc kosztowne sukno. Książę chciał, żeby uszyto mu siedem płaszczy na wyprawę. Nadworny krawiec szybko zabrał się do pracy. Jednak gdy jego żona zobaczyła piękny materiał, wpadła w zachwyt. Błagała i prosiła swojego męża, żeby i dla niej uszył ubranie z książęcego tkaniny. Krawiec w końcu uległ. Skroił materiał w taki sposób, że wystarczyło go na szaty dla Bogusława oraz na piękną suknię dla żony.
Nowe szaty księcia budziły zachwyt wszędzie, gdzie się pojawił. Kiedy wrócił z pielgrzymki, nie szczędził dobrego słowa krawcowi - jego płaszcze podziwiali wszyscy. Pewnego dnia, ktoś na dziedzińcu zamku zauważył kobietę odzianą we wspaniałą suknię. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby tkanina tak bardzo nie przypominała książęcego sukna. Na wieść o tym, Bogusław ogromnie się rozgniewał. Wezwał do siebie krawca. Przerażony rzemieślnik od razu przyznał się do winy. Za karę został osadzony w przyzamkowej baszcie, gdzie o chlebie i wodzie przez pół roku szył szaty dla całego dworu, nie dostając zapłaty.
Zastanawiacie się, co się stało z jego żoną? Cóż... nie miała zamiaru tyle czekać i szybko "zaprzyjaźniła się" z pewnym młodym szewcem... |
Rycina pochodzi z serwisu Wikipedia.
Drogi czytelniku:
Dokonałeś historycznego odkrycia? Byłeś świadkiem ciekawego wydarzenia? Chciałbyś podzielić się z nami wiedzą na temat atrakcji turystycznej, o której warto opowiedzieć? Wystarczy, że do nas napiszesz! mail:
info@zp.pl