1 Armia Wojska Polskiego ruszyła w kierunku Wrzosowa, gdzie miała wspierać 171 dywizję piechoty 79 Korpusu Armijnego. Jednak zanim tam dotarła, musiała stoczyć inną walkę. 12 marca o godzinie 11.00 niebo przecięły polskie pociski artyleryjskie, a chwilę później do boju ruszyła piechota - 1 batalion 5 pułku piechoty uderzył na Radawkę, tocząc tutaj wyczerpujące, dwugodzinne walki. Miejscowość udało się całkowicie opanować.
Następnym punktem na mapie było silnie bronione Wrzosowo. Pomimo kilkukrotnych prób natarcia, nie udało się przełamać niemieckiej obrony. Akcję utrudniał płaski teren, na którym polscy żołnierze byli widoczni jak na dłoni.
3 godziny trwała zacięta walka, która w zasadzie nie przyniosła żadnych efektów. Postanowiono więc wysłać dodatkowe posiłki. Dopiero po wielu godzinach, Niemcy musieli ustąpić - część polskich wojsk zdecydowała się podejść pod Dziwnówek, tym samym grożąc odcięciem odwrotu na wyspę Wolin. Tym sposobem, udało się opanować Wrzosowo, a walki przeniosły się pod Dziwnówek. Jednak i tam opór wojsk hitlerowskich był bardzo silny. Dopiero rankiem, 13 marca udało się zająć miejscowość.
13 marca pas wybrzeża od Władysławowa po Dziwnówek (z wyjątkiem Kołobrzegu) został zdobyty. Tak pisała o tym dniu „Polska Zbrojna”:

Pozostanie historyczną, wiekopomną zasługą Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego i Tymczasowego Rządu Rzeczypospolitej, że nas na tę drogę poprowadził, że dał nam, żołnierzom, możność wybijania bagnetem szerokiego dostępu do morza, że dał nam możność nie tylko wyzwolenia kraju, ale wytyczenia nowych jego granic i zakładania tu, nad morzem, fundamentów przyszłej potęgi i rozwoju naszej Ojczyzny. Fale Bałtyku opływają dziś stopy polskiego żołnierza! A to znaczy, że dokonał się symboliczny akt zaślubin Polski, jej żołnierza z morzem – i żołnierz jest gwarantem, że nigdy już Polska z wybrzeża tego nie odejdzie. [Zaślubiny z morzem, „Polska Zbrojna” nr 35, w: E. Kosiarz, Wyzwolenie Polski Północnej 1945].